a

BMW E24: Bawarski Express

Prosimy zapiąć pasy

klasykami.pl

3 lipca, 2015

Każdy, kto mnie zna, wie, że jestem fanem aut z gwiazdą na masce. Mercedesy były w rodzinie od zawsze, i ja również nimi jeżdżę. Budzą emocje, są niezawodne, piękne i wygodne. Ale mało kto wie, że te wszystkie Mercedesy oddałbym za jedno, jedyne BMW. Dzisiaj parę słów o tym wyjątkowym aucie.

 

Czerwone światło – na skrzyżowaniu stoi zielona, dwudrzwiowa „Beemka”. Światło żółte – puszczenie hamulca, światło zielone – START. Nos samochodu unosi się do góry, tył siada na ziemi. Momentalnie wybijamy się do przodu, przy niesamowitej muzyce płynącej z wydechu, a nie wdepnęliśmy przecież gazu do oporu. Ten dźwięk powoduje, że przed oczyma wyobraźni mamy tor wyścigowy lub autobahn w Niemczech. Rasowy i nie do podrobienia. Jedziemy dalej – silnik się uspokaja i cichnie. Wtedy zostaje wciśnięty gaz do deski, automat w jednej sekundzie redukuje bieg, silnik rozgrzewa się do czerwoności. Czas się zatrzymuje. Kiedy tak siedzę w środku, zaczynam pojmować, dlaczego E24 jest tak dobrym autem i dlaczego była tak droga w momencie, kiedy stała w salonach dealerów BMW. Potwierdza się wysoka wartość tego klasyka i nie mam na myśli pieniędzy. To, że jakość wykończenia to wysoka półka, nie jest pierwszorzędną zaletą takiego stanu rzeczy. Zakochać się w tym aucie to kwestia pierwszych minut spędzonych w środku jadącej „szóstki”. Ale zacznijmy od początku.

Nowe dwudrzwiowe BMW pojawiło się w trudnym czasie dla koncernów motoryzacyjnych. Temat kryzysu paliwowego nadal był świeży, a producenci zwlekali z wprowadzaniem aut z dużymi silnikami. Ta historia wcale nie musiała się skończyć sukcesem. Moim zdaniem monachijska marka była bardzo odważna, tworząc wtedy „big coupe”. Kiedy to wszystko miało swój początek? Gdy w Monachium pojawił się były projektant Mercedesa – Paul Bracq.

Niewątpliwie jest to jeden z najsłynniejszych projektantów samochodowych. Bracq zaprojektował W113 – słynną Pagodę, majestatyczny model Mercedesa 600 i wiele innych. W 1970 roku został zatrudniony w BMW. To właśnie Bracq nadał nowy wizerunek marce, ale robił to w bardzo umiejętny sposób, nawiązując do tradycji. Pierwszym sukcesem, który wyszedł spod ręki Paula, był E12. Nowy samochód serii 5 odniósł sukces. Kolejnym pojazdem, który zaprojektował, był model serii 3, oznaczony jako E21. Wiadomo już było, że zastąpienie modelu E9 to tylko kwestia czasu, a w 1975 roku przeszedł na emeryturę po 10 latach. Powodem zaprzestania produkcji była m.in. przestarzała stylizacja oraz brak spełniania norm bezpieczeństwa. Inspiracją dla Bracqa w tworzeniu nowego coupe był model E12 – to na nim się wzorował tworząc szóstkę. E24 miało znacznie więcej wspólnego z piątką niż tylko inspiracja przy rysowaniu, ponieważ samochód został zbudowany właśnie na bazie E12’ki.

Warto podkreślić zupełnie nowe, świeże spojrzenie na wnętrze auta. W szóstce nie doświadczymy elementów drewnianych, jak to miało miejsce w E9. Największym wyróżnikiem środka auta jest deska rozdzielcza skierowana w stronę kierowcy, co staje się charakterystyczne dla BMW na długie lata. Wnętrze jest większe i bardziej przestronne niż u poprzednika. Sam samochód również ma większe rozmiary i wydaje się być bardziej masywny. Końcowy efekt to powstanie jednego z bezpieczniejszych samochodów w tamtym okresie. Przyszła klientela mogła być zadowolona.

Projekt nowego coupe zyskuje aprobatę monachijskiego zarządu, i już tylko chwila dzieli od urzeczywistnienia rysunków Bracqa. Oficjalnie samochód zostaje zaprezentowany na targach genewskich w marcu 1976 roku, chociaż już w 1975 rusza produkcja nowej szóstki. Sama zmiana z E9 na E24 zostaje szybko zaakceptowana przez rynek. Recenzenci rozpisują się w samych superlatywach, i ciężko znaleźć słowo krytyki na temat nowego modelu.

Siedząc w fotelach Recaro masz wrażenie, że jesteś do nich przyklejony. Przy dużych prędkościach nie wypadniesz przez okno.

Początkowo oferowano modele 630 oraz 633. Ten pierwszy z motorem o pojemności 3 litrów sprzedawał się słabo. Drugi, znajdował nowych właścicieli znacznie szybciej. W roku 78 premierę ma 635CSi – topowy model. Dla wyjaśnienia: C – coupe, S – sport, i – wtrysk paliwa.

Jak samochód wypadał na tle konkurencji? Przyjrzyjmy się co w tamtym okresie było oferowane na rynku:

 

Z tych wszystkich aut osobiście wybrałbym właśnie szóstkę, i nie tylko emocje grałyby tutaj pierwsze skrzypce. Choć E24 była droższa i miała nieco gorsze osiągi od swoich konkurentów, to jednak wyróżniała się kilkoma ważnymi punktami. Po pierwsze, praca zawieszenia, rewelacyjne skrzynie biegów, i co ważne, mniej paliła od innych aut tej samej kategorii. No i ten wygląd! W porównaniu do aut powyżej to dzieło sztuki.

Najważniejszym okresem w całej historii tego modelu jest rok 1982. Wtedy dochodzi do największych zmian. Pierwsze szóstki były dosyć „miękkie”. Właśnie taki jest egzemplarz ze zdjęć. We wspomnianym już roku szóstka otrzymuje nowe zawieszenie, które również pochodzi z serii 5, ale E28. Zmiana również pojawiła się pod maską – 635CSi otrzymał nowy silnik, który miał więcej mocy oraz był bardziej ekologiczny. Małe sprostowanie, ponieważ wkradł się błąd – zmiany w silniku po 1982 roku miały tylko na celu zwiększenie niezawodności i poprawę norm spalin. Moc nie uległa zmianie, a po montażu katalizatora spadła z 218 do 185 KM. Osobiście wybrałbym pierwszą serię, jak na zdjęciach, lecz to model 635CSi po 1982 roku był najchętniej kupowanym E24 w historii. Do zmian, jakie wchodzą w 1982 roku, można zaliczyć pojawienie się komputera pokładowego, ABS w standardzie, oraz w późniejszym okresie nowe skrzynie biegów. E24 przechodzi na zasłużoną emeryturę w kwietniu 1989 roku. Przez 14 lat produkcji fabrykę opuściło 86 tysięcy sztuk.

Ten wóz zawsze był wyjątkowy – zarówno w momencie produkcji, jak i dzisiaj. W swoim wyglądzie bije całe lata 80 na głowę. Mogę zaryzykować stwierdzeniem, że jest to jeden z najładniejszych aut tamtego okresu. Jednak podkreślę, że tyczy się to tylko aut europejskich. Wersja na Stany jest paskudna. Dodanie „amerykańskich” zderzaków to najgorsze, co mogło spotkać ten samochód – ale kto co lubi. Pamiętam, kiedy w moim rodzinnym mieście co roku spotykali się właściciele Szóstek. Nigdy nie zapomnę, jak na przejażdżce rowerowej przez małą wieś, nagle pojawił się sznur tych aut. Nie wiem, ile ich było, ale zobaczyć ciąg szóstek na ulicy dla fana tego modelu to nie lada wydarzenie. Dopiero teraz, parę dni temu, kiedy fotografowałem zieloną E24, mogłem się nią przejechać. Fascynacja jedynie się nasiliła. W porównaniu do Mercedesów z tamtych lat, które mają miękkie kanapy i fotele, siedzenie w szóstce wypada znacznie lepiej. Fotele Recaro świetnie trzymają na zakrętach i są twardsze. W Mercedesie już dawno leżysz głową na fotelu pasażera, a nogi znajdują się za oknem, podczas gdy w BMW jesteś jak przyklejony.

Maska podnoszona do przodu to charakterystyczny element niemal każdego starego BMW. Warto pamiętać, że tutaj nie “trzaskamy”, a kładziemy ją i dociągamy w kabinie.

Wciśnięcie pedału gazu do oporu powoduje taki efekt w pierwszych E24. Przy takiej mocy miękkie zawieszenie może wydać się wadą. Dla mnie to zaleta.

Szczegóły w szóstce jedynie dopełniają rewelacyjną całość – często są to drobne rzeczy lecz zwracają uwagę. W aucie istnieje możliwość ustawienia kierownicy. Moją uwagę zwróciło pokrętło dmuchawy, w jego środku znajduje się elektryczny zegar.

Myślałem, że bagażnik jest znacznie mniejszy. Spokojnie możemy zabrać całą garderobę na weekendowy wypad.

Na koniec napiszę, że Beemki to nigdy nie była moja bajka – seria 3,5,7. Może też trochę tak jest przez pewne stereotypy „polskich właścicieli BMW” i w pewnym momencie zaszufladkowałem monachijską markę. Trochę to głupie z mojej strony ponieważ te auta to naprawdę dobre wozy z fajnymi rozwiązaniami. Ale seria 6 to zupełnie inna półka. To taka I liga BMW gdzie jest tylko E24, a wszystkie inne modele tej marki są niżej. Najlepszy wóz z Monachium.

Tagi:

Dołącz do dyskusji

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Artykuły

Zlot Mercedes-Benz w Toruniu: Fotogaleria od Klasykami.pl

Zlot Mercedes-Benz w Toruniu: Fotogaleria od Klasykami.pl

klasykami.plSłoneczny dzień. Tak naprawdę pierwsze w pełni słoneczne i wiosenne dni. Czas start na zloty! Złot Mercedesów w Toruniu dla mnie jest pozycją obowiązkową. Canon naładowany, uśmiech na twarzy, W124 odaplone aby dowieźć na miejsce. To był udany dzień. Zlot...

0 0 votes
Article Rating