Klasyczna motoryzacja w najlepszym wydaniu!

a

The Original Ford Mustang Bullitt

Prawdopodobnie najdroższy Mustang w historii
klasykami.pl

17 stycznia 2018

Parę dni temu pokazywaliśmy Mercedesa G zatopionego w żywicy. Marketingowy majstersztyk, ciężki do przebicia podczas tegorocznego Detroit Auto Show. A jednak! Ford może nie zalał żadnego auta w jakiejkolwiek cieczy, za to po cichu, gdzieś w małej piwnicy, w siedzibie Ford Motor Company, stworzył wersję BULLITT! To była tylko kwestia czasu. W momencie kiedy pojawił się nowy Mustang od razu wszedłem na stronę Forda aby sprawdzić czy Highland Green jest w palecie kolorów. Brak! Myślę sobie „wersja Bullitt, to tylko kwestia czasu”. Zbliżające się 50-lecie filmu było idealnym momentem aby pokazać samochód. Jednak dla mnie, to nie Ford Bullitt 2019 jest bohaterem, a fakt, że na imprezie pojawił się inny Mustang, który „zrobił” dobrą robotę. Nieco starszy, lekko przerdzewiały. Równie piękną białą gałką zmiany biegów wewnątrz jak ta w nowym Fordzie…

Legenda, która jeszcze nigdy nie była tak silna!

„Bullitt” to film, o którym wspominam nie pierwszy raz. Proszę się nie dziwić. Dla fanów starej amerykańskiej motoryzacji, „Bullitt” jest filmem obowiązkowym do obejrzenia minimum raz w roku, a to i tak za mało. Mustang vs. Charger to pojedynek, który powinien znać każdy pasjonata. W ubiegłym roku pojawiła się informacja o odnalezieniu Mustanga służącego do nakręcenia scen pościgu w filmie. Wyglądał okropnie! Pierwsze zdjęcie pokazywało biały samochód, który gnił na jakimś śmietnisku w Meksyku. Później, już w słusznym kolorze ciemnej zieleni, stał dumnie na kołach. Oto on! Samochód uważany za zniszczony, powrócił do żywych!

Jednak w filmie wykorzystano dwa auta. Panująca wszędobylska opinia o tym, że jeden Mustang brał udział w pościgu, a drugi służył do filmowania ujęć jazdy po mieście jest prawdopodobna, wręcz pewna. Ma o tym świadczyć między innymi brak lusterka kierowcy w różnych scenach.

Mustang z 1968 roku, który pojawił się na tegorocznej imprezie w Detroit, to właśnie TEN drugi Mustang. Kompletny, spatynowany, lekko pordzewiały. Można pomyśleć – pięknie się zestarzał, czekał 50 lat aby szeroka publiczność mogła go zobaczyć, podziwiać i chyba cieszyć się, że przetrwał w takiej formie. Los był dla niego łaskawy, a jego historię warto opowiedzieć. Może kasowego filmu z tego się nie ulepi, ale dokument byłby zacny.

W 1968 roku, kiedy film miał swoją premierę, Ford Mustang był w zasięgu ręki wielu Amerykanów i można go było zobaczyć niemal na każdym rogu. Dlatego też został wybrany do filmu. W końcu wszystko musiało być realistyczne i detektyw Frank B. nie mógł jeździć autem, na który nie byłoby go stać. Po nakręceniu filmu samochód ten nie miał wysokiego statusu i nikt się nad nim nie rozczulał. Pierwszym właścicielem Forda był Robert Ross – pracownik Warner Brothers. Samochód odsprzedał w 1970 roku za 6 tysięcy dolarów. Kolejny właściciel, swoją drogą detektyw jak postać w filmie, odsprzedał Mustanga za taką samą sumę w 1974 roku. Kupił go ubezpieczyciel Robert Kiernan. Tutaj historia pod tytułem „umowa kupna-sprzedaży” ma swoje zakończenie – Ford pozostaje w jednej rodzinie od 74′.

Bullitt, który przespał kilkadziesiąt lat w garażu.

W mojej głowie pojawia się kilka pytań. Dlaczego historia Mustanga nie była znana? Z jakiego powodu była owiana tajemnicą i nie było wiadomo co się z nim dzieje?

Jak pisze serwis Road&Truck aby to zrozumieć trzeba sobie uświadomić, że w latach 60–70, Mustang nie miał statusu kultowego ani żadnej legendy motoryzacji. Był tylko dobrze sprzedającym się produktem i jak już pisałem – wielu mogło sobie na niego pozwolić. W momencie kiedy Kiernan odkupił samochód, Mustang w nowym domu miał status auta rodzinnego, którym jeżdżono na co dzień. Może nie był to amerykański Passat ale nikt go nie wytykał palcem na ulicy, ale i nie machał kiedy go zobaczył. Był pojazdem, którym przejechałeś z punktu A do punktu B. Do pracy, do sklepu i z powrotem. Był za to gość, który docenił Mustanga w tamtym czasie i miał do niego osobisty sentyment. To właśnie do Roberta Kiernan’a, Steve Mcqueen napisał list, w którym „po raz kolejny” chce odkupić samochód. Pisze, że chodzi o osobiste relacje i jeśli to możliwe… znajdzie panu Robertowi podobnego Mustanga. Dodaje również, że w innym przypadku obaj zapomną o sprawie. I rzeczywiście Kiernan o tym zapomniał. Mcqueen list napisał w 1977 roku i do transakcji nigdy nie dochodzi. W 1980 aktor umiera na raka i w tym samym czasie Mustang z powodu kulejącej mechaniki trafia do garażu. Spędza tam kolejne lata. Kiernan nawet w latach 80 nie myśli o sprzedaży, kiedy Mustangi nabierają wartości i pojawiają się kluby zrzeszające ich właścicieli. Samochód dalej stoi i niszczeje. W 1990 roku pojawia się artykuł o rzekomym, odnalezionym Mustangu z „Bullitt’a”. Po jego przeczytaniu Robert Kiernan kontaktuje się z autorem tekstu w sprawie samochodu, powstaje drugi artykuł w którym pojawiają się wiarygodne informacje na temat Mustanga. Kolejną ważną datą jest rok 2001, kiedy Ford wypuszcza Mustanga – edycja Bullitt. Podobno to wydarzenie zainspirowało Roberta i jego syna Seana do renowacji już wtedy klasycznego Fastback’a. Realizacja tego projektu nie dochodzi jednak do skutku i zostaje odłożony na przyszłość. Efekt końcowy jest taki, że Sean dziedziczy Mustanga po zmarłym w 2014 roku ojcu.

Na aukcjach byłby najdroższym Mustangiem w historii

Legenda filmu „Bullitt” jest wciąż żywa. To samo tyczy się postaci Mcqueena: jakakolwiek rzecz należąca do aktora i trafiająca na aukcje osiąga wysoką, wręcz oderwaną od rzeczywistości cenę. Mustang w obojętnie jakim czasie ujrzałby światło dzienne, na pewno zostałby sprzedany za rekordową kwotę. Siedmiocyfrowa? To jest pewne. Jak mówi Sean, właściciel Forda, jego ojciec nigdy nie postrzegał Mustanga jako „złotego biletu”. Ten samochód był tylko wozem, nie inwestycją, która ma przynieść jak największą sumę z transakcji.

Czy samochód trafi teraz na sprzedaż? Tego nie wiadomo. Sentyment jest z pewnością ogromny bo mieć Mustanga z taką historią, który dodatkowo odziedziczyło się po swoim ojcu, to sprawa naprawdę wyjątkowa. Kolejka aby zakupić auto Franka Bullitt’a byłaby długa, ale czy to się stanie w najbliższym czasie? Myślę, że nie.

Na koniec dwa filmy w których udział wzięła wnuczka Mcqueena. Moly Mcqueen pojawiła się w spocie promującym Mustanga Bullitt – klimat dzięki muzyce zachowany, a pomysł z ostatnim miejscem parkingowym naprawdę dobry. Drugi film pokazuje jak Moly ma okazję zobaczyć, a nawet odpalić Mustanga, którym jeździł jej dziadek Steve. Mustang jest prezentowany przez Seana, właściciela samochodu.

Artykuły

0 0 votes
Article Rating
0
Would love your thoughts, please comment.x