a

Schlörwagen: najbardziej opływowy samochód świata, o którym nie słyszałeś

Zapomniany cud aerodynamiki z 1939 roku
klasykami.pl
9 kwietnia, 2025

W świecie zabytkowych samochodów nie brakuje dziwactw i niezwykłych projektów. Czasem trafi się model, który wygląda jak z filmu science fiction, innym razem – jak dzieło szalonego artysty. Ale rzadko zdarza się, by pojazd stworzony w 1939 roku wyglądał bardziej futurystycznie niż większość współczesnych aut. Poznajcie Schlörwagena, samochód, który wyprzedził swoją epokę… i nie został zrozumiany.

Jajko na kołach

Już pierwszy rzut oka na Schlörwagena wywołuje zaskoczenie. Nie bez powodu nadano mu przydomek „Das Ei”, czyli „Jajko”. Cała jego sylwetka przypomina właśnie to – spłaszczone, gładkie, aerodynamiczne jajo osadzone na kołach. Nie ma tu ostrych krawędzi, kantów ani klasycznego podziału na maskę, kabinę i bagażnik. Wygląda bardziej jak kapsuła z innej planety niż auto zaprojektowane w latach 30. XX wieku.

Ale właśnie w tym tkwił cały geniusz projektu.

 

Autorem tego niesamowitego pojazdu był Karl Schlör, niemiecki inżynier pracujący dla DLR (Deutsches Zentrum für Luft- und Raumfahrt – Niemieckie Centrum Lotnictwa i Kosmonautyki). Schlör fascynował się aerodynamiką i był przekonany, że przyszłość motoryzacji zależy od zmniejszenia oporu powietrza. W czasach, gdy większość samochodów przypominała szafy na kółkach, on myślał o przepływie powietrza, oporze aerodynamicznym i efektywności paliwowej.

W 1939 roku, w ścisłej współpracy z zespołem DLR, Schlör zbudował prototyp, który miał zademonstrować, jak wyglądałoby auto stworzone z myślą wyłącznie o aerodynamice.

Technika i innowacje

Schlörwagen nie był budowany od zera. Jego konstrukcja bazowała na podwoziu Mercedesa 170 H, samochodu z silnikiem z tyłu – co zresztą było dość pomocne, bo pozwalało lepiej zbalansować wagę pojazdu.

Nadwozie Schlörwagena miało aż 4,3 metra długości i 2,1 metra szerokości, co czyniło go większym niż wiele samochodów osobowych tamtego okresu. Ale najważniejszy był jego niesamowicie niski współczynnik oporu powietrza – zaledwie 0,186. Dla porównania: współczesne, nowoczesne samochody, osiągają wartości rzędu 0,21–0,23. Schlör osiągnął ten wynik bez komputerów, tuneli aerodynamicznych nowej generacji czy materiałów kompozytowych.

Zastosowano tu wiele sprytnych rozwiązań: wklęsłe nadkola całkowicie zakrywały koła, szyby boczne i przednia szyba były zaokrąglone, a cała konstrukcja nie miała żadnych zbędnych wystających elementów. Schlörwagen był jednym z pierwszych pojazdów, który potraktował aerodynamikę jako priorytet numer jeden.

Prototyp Schlörwagena został przetestowany na publicznych drogach oraz w tunelu aerodynamicznym DLR. Wyniki były spektakularne.

Największe wrażenie robiła jazda – Schlörwagen poruszał się niezwykle cicho, niemal bezszelestnie sunąc po drodze. To również zasługa opływowej karoserii, która redukowała szumy powietrza niemal do zera.

Jak to zwykle bywa z pionierami – Schlörwagen był zbyt nowatorski jak na swoje czasy. Choć technicznie był udany i zdumiewająco wydajny, to w przypadku jakichkolwiek chęci wprowadzenia samochodu do produkcji, wygląd był mocno kontrowersyjny. Publiczność w przedwojennej Niemczech przyzwyczajona była do klasycznych kształtów aut – z wyraźnym podziałem na maskę, kabinę i bagażnik. Schlörwagen wyglądał „dziwnie”, a nawet „śmiesznie”. Ale trzeba też pamiętać, że pojazd był przede wszystkim eksperymentalnym modelem służącym do demonstracji i analizy zaawansowanych rozwiązań aerodynamicznych .

Pojawiały się też zarzuty, że jego szerokość utrudnia manewrowanie w miejskim ruchu – choć tak naprawdę to bardziej wymówka niż realny problem. W praktyce był po prostu zbyt rewolucyjny.

Niestety, wybuch II wojny światowej przekreślił wszelkie plany rozwoju projektu. Schlörwagen przepadł w archiwach. Prototyp prawdopodobnie został zezłomowany po wojnie.

Schlörwagen to doskonały przykład tego, jak inżynieria może wyprzedzać estetykę i potrzeby rynku. Projekt Karla Schlöra nie miał szczęścia – pojawił się w niewłaściwym czasie, w niewłaściwym miejscu, i został zignorowany przez przemysł motoryzacyjny. A przecież mógł być początkiem nowej epoki – samochodów cichych, oszczędnych, wydajnych i zupełnie innych wizualnie.

Dziś patrzymy na Schlörwagena z podziwem – jako na futurystyczną kapsułę z przeszłości, która na moment pojawiła się na drogach i zniknęła. Ale może to właśnie takie historie najlepiej pokazują, jak wielka jest siła wizji i odwagi twórczej.

Tagi:

Dołącz do dyskusji

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Piotr
Piotr
12 dni temu

Ale przełączniki jak naszym JELCZU

2 1 vote
Article Rating