
W świecie klasyków nie brakuje samochodów z duszą. Ale są też takie, które wykraczają poza samą motoryzację — stają się artystycznymi manifestami, kulturowymi symbolami i niemymi świadkami zmieniającego się świata. Jednym z najbardziej barwnych przykładów takiego auta jest bez wątpienia Rolls-Royce Phantom V należący do Johna Lennona. Samochód, który przeszedł drogę od eleganckiej brytyjskiej limuzyny do psychodelicznego dzieła sztuki.
Od królewskiego stylu do ekscentrycznego buntu
W 1965 roku John Lennon miał już wszystko — sławę, majątek i rzesze fanów. Brakowało mu tylko prawa jazdy, ale to również szybko nadrobił. Gdy tylko mógł legalnie usiąść za kierownicą (tak naprawdę jeszcze nie mógł), zamówił czarnego jak smoła Rolls-Royce’a Phantom V — wówczas najbardziej luksusowy i prestiżowy model w ofercie marki.
Ale Lennon nie poprzestał na standardowym wyposażeniu. W jego egzemplarzu pojawiły się m.in. telewizor, lodówka, adapter płyt, barek z kryształami oraz tylna kanapa, którą można było przekształcić w pełnoprawne łóżko. Jak przystało na gwiazdę formatu Beatlesów, za kierownicą rzadko kiedy siadał sam (bo jak Rollsa dostarczyli, to już mógł) — zwykle prowadził jego szofer.
Psychodeliczna rewolucja na czterech kołach
Pod koniec 1966 roku Lennon wziął udział w zdjęciach do filmu Jak wygrałem wojnę, które odbywały się m.in. w Almerii, na południu Hiszpanii. Les Anthony przywiózł Rolls-Royce’a na plan zdjęciowy, a Lennon — mając sporo wolnego czasu — spędzał długie godziny na tylnym siedzeniu auta, pisząc teksty, paląc marihuanę i dopracowując to, co później wszyscy poznali pod tytułem „Strawberry Fields Forever”.
Trzeba było zostawić Rollsa w domu. Trudne hiszpańskie drogi nie były łaskawe dla eleganckiego Phantoma. Lakier, rury wydechowe i podwozie zostały poważnie naruszone. Auto wróciło do pełnej sprawności technicznej, ale wizualnie potrzebowało świeżego startu. I wtedy Lennon postanowił pójść na całość lub jeszcze go trzymała ta marihuana.
Zlecił przemalowanie całej karoserii na intensywnie żółty kolor, który miał przyciągać wzrok z kilometrów. Ale to nie wszystko — artysta Steve Weaver pokrył nadwozie motywami zaczerpniętymi z ludowej sztuki romskiej: wirujące zawijasy, kwiaty i astrologiczne symbole, w tym znak Wagi, pod którym urodził się Lennon. Koszt tej ekstrawaganckiej przemiany wyniósł 290 funtów, co dziś odpowiadałoby blisko 9 tysiącom dolarów.
Reakcje? Skrajne. Samochód w nowej wersji wywołał istną burzę. Dla niektórych był dziełem sztuki. Dla innych — profanacją. Lennon wspominał z uśmiechem, jak pewna starsza dama w Londynie uderzyła parasolką w auto i z oburzeniem zawołała: „Ty świnio! Jak mogłeś zrobić coś takiego Rolls-Royce’owi?!”.
W 1977 roku Lennon i Yoko Ono przekazali samochód muzeum Cooper-Hewitt w Nowym Jorku. Według różnych źródeł, gest ten miał także wymiar podatkowy — Lennon mógł dzięki temu skorzystać z ulgi w wysokości 250 tys. dolarów. Choć amerykański urząd skarbowy długo kwestionował wartość pojazdu, twierdząc, że wart jest co najwyżej 100 tysięcy, historia szybko go zweryfikowała.
W 1985 roku auto trafiło pod młotek domu aukcyjnego Sotheby’s i zostało sprzedane za rekordowe 2,3 miliona dolarów — była to wówczas najwyższa cena, jaką zapłacono za samochód na aukcji.
Obecnie można je podziwiać w Royal British Columbia Museum w Kanadzie. Samochód nadal przyciąga tłumy, będąc nie tylko eksponatem, ale także żywą lekcją historii popkultury.
Szalony „Royals”
Rolls-Royce to nie tylko pojazd. To wehikuł czasu, który zabiera nas w lata 60., do epoki eksperymentów artystycznych, rewolucji społecznej i kulturowej wolności. Phantom V Lennona to dowód na to, że nawet najbardziej konserwatywny symbol brytyjskiej klasy wyższej może stać się narzędziem wyrazu — wystarczy odrobina wyobraźni, odwagi… i kilka warstw żółtej farby.
Ciekawostką jest fakt, że do pomalowania pojazdu nie użyto lakieru samochodowego. Artysta zastosował zwykłą farbę lateksową, co oznacza, że powierzchnia jest znacznie bardziej delikatna i podatna na uszkodzenia. Dziś konserwatorzy muzealni dbają o auto z najwyższą ostrożnością — nie używają żadnych ściereczek ani środków polerujących.