
17 stycznia 2018




Legenda, która jeszcze nigdy nie była tak silna!
„Bullitt” to film, o którym wspominam nie pierwszy raz. Proszę się nie dziwić. Dla fanów starej amerykańskiej motoryzacji, „Bullitt” jest filmem obowiązkowym do obejrzenia minimum raz w roku, a to i tak za mało. Mustang vs. Charger to pojedynek, który powinien znać każdy pasjonata. W ubiegłym roku pojawiła się informacja o odnalezieniu Mustanga służącego do nakręcenia scen pościgu w filmie. Wyglądał okropnie! Pierwsze zdjęcie pokazywało biały samochód, który gnił na jakimś śmietnisku w Meksyku. Później, już w słusznym kolorze ciemnej zieleni, stał dumnie na kołach. Oto on! Samochód uważany za zniszczony, powrócił do żywych!
Jednak w filmie wykorzystano dwa auta. Panująca wszędobylska opinia o tym, że jeden Mustang brał udział w pościgu, a drugi służył do filmowania ujęć jazdy po mieście jest prawdopodobna, wręcz pewna. Ma o tym świadczyć między innymi brak lusterka kierowcy w różnych scenach.
Mustang z 1968 roku, który pojawił się na tegorocznej imprezie w Detroit, to właśnie TEN drugi Mustang. Kompletny, spatynowany, lekko pordzewiały. Można pomyśleć – pięknie się zestarzał, czekał 50 lat aby szeroka publiczność mogła go zobaczyć, podziwiać i chyba cieszyć się, że przetrwał w takiej formie. Los był dla niego łaskawy, a jego historię warto opowiedzieć. Może kasowego filmu z tego się nie ulepi, ale dokument byłby zacny.



Bullitt, który przespał kilkadziesiąt lat w garażu.
W mojej głowie pojawia się kilka pytań. Dlaczego historia Mustanga nie była znana? Z jakiego powodu była owiana tajemnicą i nie było wiadomo co się z nim dzieje?
Jak pisze serwis Road&Truck aby to zrozumieć trzeba sobie uświadomić, że w latach 60–70, Mustang nie miał statusu kultowego ani żadnej legendy motoryzacji. Był tylko dobrze sprzedającym się produktem i jak już pisałem – wielu mogło sobie na niego pozwolić. W momencie kiedy Kiernan odkupił samochód, Mustang w nowym domu miał status auta rodzinnego, którym jeżdżono na co dzień. Może nie był to amerykański Passat ale nikt go nie wytykał palcem na ulicy, ale i nie machał kiedy go zobaczył. Był pojazdem, którym przejechałeś z punktu A do punktu B. Do pracy, do sklepu i z powrotem. Był za to gość, który docenił Mustanga w tamtym czasie i miał do niego osobisty sentyment. To właśnie do Roberta Kiernan’a, Steve Mcqueen napisał list, w którym „po raz kolejny” chce odkupić samochód. Pisze, że chodzi o osobiste relacje i jeśli to możliwe… znajdzie panu Robertowi podobnego Mustanga. Dodaje również, że w innym przypadku obaj zapomną o sprawie. I rzeczywiście Kiernan o tym zapomniał. Mcqueen list napisał w 1977 roku i do transakcji nigdy nie dochodzi. W 1980 aktor umiera na raka i w tym samym czasie Mustang z powodu kulejącej mechaniki trafia do garażu. Spędza tam kolejne lata. Kiernan nawet w latach 80 nie myśli o sprzedaży, kiedy Mustangi nabierają wartości i pojawiają się kluby zrzeszające ich właścicieli. Samochód dalej stoi i niszczeje. W 1990 roku pojawia się artykuł o rzekomym, odnalezionym Mustangu z „Bullitt’a”. Po jego przeczytaniu Robert Kiernan kontaktuje się z autorem tekstu w sprawie samochodu, powstaje drugi artykuł w którym pojawiają się wiarygodne informacje na temat Mustanga. Kolejną ważną datą jest rok 2001, kiedy Ford wypuszcza Mustanga – edycja Bullitt. Podobno to wydarzenie zainspirowało Roberta i jego syna Seana do renowacji już wtedy klasycznego Fastback’a. Realizacja tego projektu nie dochodzi jednak do skutku i zostaje odłożony na przyszłość. Efekt końcowy jest taki, że Sean dziedziczy Mustanga po zmarłym w 2014 roku ojcu.




Na aukcjach byłby najdroższym Mustangiem w historii
Legenda filmu „Bullitt” jest wciąż żywa. To samo tyczy się postaci Mcqueena: jakakolwiek rzecz należąca do aktora i trafiająca na aukcje osiąga wysoką, wręcz oderwaną od rzeczywistości cenę. Mustang w obojętnie jakim czasie ujrzałby światło dzienne, na pewno zostałby sprzedany za rekordową kwotę. Siedmiocyfrowa? To jest pewne. Jak mówi Sean, właściciel Forda, jego ojciec nigdy nie postrzegał Mustanga jako „złotego biletu”. Ten samochód był tylko wozem, nie inwestycją, która ma przynieść jak największą sumę z transakcji.
Czy samochód trafi teraz na sprzedaż? Tego nie wiadomo. Sentyment jest z pewnością ogromny bo mieć Mustanga z taką historią, który dodatkowo odziedziczyło się po swoim ojcu, to sprawa naprawdę wyjątkowa. Kolejka aby zakupić auto Franka Bullitt’a byłaby długa, ale czy to się stanie w najbliższym czasie? Myślę, że nie.





Artykuły
Zlot Mercedes-Benz w Toruniu: Fotogaleria od Klasykami.pl
klasykami.plSłoneczny dzień. Tak naprawdę pierwsze w pełni słoneczne i wiosenne dni. Czas start na zloty! Złot Mercedesów w Toruniu dla mnie jest pozycją obowiązkową. Canon naładowany, uśmiech na twarzy, W124 odaplone aby dowieźć na miejsce. To był udany dzień. Zlot...
Bydgoskie Klasyki Nocą: fotorelacja z pierwszego spotkania w 2024 roku
klasykami.plJeśli śledzicie nas na Facebooku lub Instagramie, mogliście zauważyć, że bydgoskie spotkania pod lodowiskiem Torbyd bardzo mi przypadły do gustu. Nie mogłem przegapić pierwszego spota, który okazał się wyjątkowo udany. Przed pierwszym spotkaniem bydgoskich...
Na sprzedaż Mercedes-Benz 123 280CE z przebiegiem niecałych 5000 kilometrów. Cena takiego klasyka powala!
klasykami.plMercedes-Benz 123, czyli popularna beczka. Wszyscy go znają. W latach dziewięćdziesiątych, a nawet na początku XXI wieku był naturalnym elementem krajobrazu wielu miast, postojów taksówek i osiedlowych parkingów. Najczęściej to się tyczyło sedana, rzadziej...
Oldtimer Meeting Toruń 2024: to już nasza tradycja rozpoczęcia sezonu
klasykami.plKiedy na własnym podwórku spotykają się klasyki ciężko przejść obok obojętnie. Większość staroci jeszcze jest w głębokim śnie, ale nie w Toruniu. Tutaj budzimy się do życia nieco wcześniej. Jak co roku mógłbym napisać, że Oldtimer Meeting to nieduża...
Ferrari skradzione kierowcy F1 Gerhardowi Bergerowi odzyskane 28 lat później
klasykami.plKradzież samochodu to bolesne doświadczenie. Tak myślę, choć na szczęście nigdy tego nie odczułem na własnej skórze (i mam nadzieję, że nie odczuję, czymkolwiek bym jeździł). Czy samochody się odnajdują? Zapewne to zależy, ale warto odnotować, że w...
Film biograficzny o Enzo Ferrari na dużym ekranie! Czekałem długo, ale czy było warto?
klasykami.plO tym, że Michael Mann chce zrobić film o Ferrari, można było czytać już parę lat temu. Podobno już 20 lat temu reżyser wymyślił sobie film o Enzo, ale dopiero teraz się udało. Warto było czekać? Kiedy pojawiły się pierwsze zwiastuny, nie ukrywam,...