a

Mercedes-Benz C114

Klasyk z krwi i kości

klasykami.pl

11 października, 2015

Pamiętacie białego Mercedesa-Benz C114? To auto, które prezentowałem podczas procesu renowacji. Prace dobiegły końca, co umożliwiło mi dokładne obejrzenie i sfotografowanie efektów.

Poprzednie spotkanie miało miejsce dokładnie 5 miesięcy temu. Wówczas Pan Marcin – właściciel pojazdu – pozwolił mi na obserwację procesu renowacji sto czternastki. Na ten temat nie będę się rozpisywał, zainteresowanych odsyłam tutaj. Finałowe efekty mogłem podziwiać około miesiąc temu. Chociaż pozostało jeszcze kilka drobnych rzeczy do wykonania we wnętrzu samochodu, to nawet laik czy osoba niezaznajomiona z motoryzacją zwróci na niego uwagę. Czy to odnowa? Renowacja? Mało powiedziane. Gdyby przyjechała delegacja ze Stuttgartu, na pewno byliby pod wrażeniem wykonanej pracy. Za chwilę wrócimy do tematu tego auta, ale na razie trochę historii.

Model W115/114 zadebiutował w roku 1968. Prace nad jego następcą, będącego kontynuacją serii W110/111, opisanej tutaj, rozpoczęły się w 1963 roku. Jednakże w 1965 roku, na targach we Frankfurcie, ludzi czekających na nowy model Mercedesa ogarnął smutek, gdyż pojazd nie został tam zaprezentowany. Może to i dobrze, ponieważ w mojej świadomości model W115 był pierwszym, niezniszczalnym autem z gwiazdą na masce.

W porównaniu do swoich poprzedników, nowy model nie był imponujących rozmiarów. Wręcz przeciwnie, był mały! Jednak ceny nie były już takie niskie. Topowe modele potrafiły kosztować tyle samo co W116 – czyli klasa S. Samochód okazał się zupełnie nowym projektem, wprowadzającym nową erę. To nie był tylko powiew świeżości. To był huragan, który po uderzeniu zdmuchiwał czapki z głów i wszystkich przewracał. Niektórzy mogą się ze mną nie zgodzić. Czy widziałeś W108? Ok, podobieństwo jest duże, ale moim zdaniem 114/115 w umiejętny sposób łączy epokę W108 z nadchodzącą erą lat 70. A co z dzisiaj? Gdzieś znalazłem stwierdzenie, że nie ma drugiego Mercedesa, do którego tak dobrze pasuje określenie „klasyczny”. Ja bym to trochę zmienił: „klasyczny na każdą kieszeń”. W końcu W115 to wciąż stosunkowo niedrogi klasyk.

Powyżej wspomniałem, że w czasach produkcji model /8 był drogim autem, zwłaszcza topowa wersja 280. Diesel był relatywnie tańszy, co sprawiło, że po zakończeniu produkcji auto było dostępne niemal dla każdego. Dlatego też można było zauważyć ich dużą ilość w Polsce już w latach 80. Niezniszczalny Mercedes szybko zdobył popularność wśród taksówkarzy oraz innych osób, które potrzebowały solidnego pojazdu roboczego. Głównie mówimy tutaj o modelu W115, w którym montowano niezawodne silniki diesla – 200, 220, 240, oznaczane literą „D”. Wersja W114 to natomiast modele „topowe” z silnikami benzynowymi oraz wersjami dwudrzwiowymi. Kiedy rozpoczęto produkcję, do nazewnictwa dodano oznaczenie „/8”. Skąd to się wzięło? Modele 220D, 240D itd. kolidowały z innymi autami marki, więc zdecydowano się dodać symbol dla ich odróżnienia. Cyfra „8” pochodziła od roku produkcji – 1968, a kolejne roczniki miały to samo oznaczenie. Z tego powodu w Niemczech auto jest znane również jako „Stricht Acht”.

A co z innowacyjnością, pomijając już projekt auta? Była ona rewolucyjna! Hamulce tarczowe również z tyłu stanowiły nowinkę. Nowe, niezależne zawieszenie z tyłu – trójkątne wahacze skośne – było kolejnym krokiem naprzód. Lepsza widoczność we wszystkich kierunkach zapewniona była dzięki większym szybom. Dodatkowo, można było zamówić takie opcje jak klimatyzacja, podłokietniki, czy zagłówki. To wszystko sprawiało, że model W115 był naprawdę nowoczesnym samochodem.

Należy również wspomnieć o charakterystycznych cechach nadwozia, takich jak brak słupka B, który był charakterystyczny dla starych Mercedesów Coupe. Tworzyło to rewelacyjny efekt po otwarciu wszystkich szyb. Trójkątne okienko było prawdziwą klasyką. W sedanach zniknęło po 1973 roku, kiedy model /8 przeszedł znaczne modyfikacje. Podwójny zderzak był natomiast charakterystyczną cechą „droższych” modeli Mercedesów o oznaczeniu W114, choć nie był stosowany w wersjach z silnikiem diesla.

Nasz bohater to wersja Coupe. Charakterystycznym elementem jest brak słupka B. Po otwarciu wszystkich szyb uzyskujemy kapitalny efekt. Chyba każde stare coupé Mercedesa może pochwalić się takim rozwiązaniem. Silnik, z którym mamy do czynienia w tym aucie, to sześciocylindrowy benzyniak o pojemności 2,5. Oznaczenie M114, wyposażony w D-Jetronic, potrafił rozpędzić się w niecałe 11 sekund do setki. Ciekawostką jest fakt, że W114 250CE to pierwszy Mercedes, w którym zastosowano D-Jet. Auto pochodzi z pierwszej serii, czyli z tych „najładniejszych” sto czternastek. Po 1973 roku samochód został zmodyfikowany i dodano np. kierownicę, jaką występowała w W116 oraz pierwszych W123. Mi osobiście takie rozwiązanie nie pasuje w tym aucie. Oczywiście było więcej zmian – zniknęło trójramienne okienko w przednich drzwiach, pojawiły się karbonowane światła, dokonano również zmian konstrukcyjnych. To wszystko sprawiło, że model /8 w moich oczach po prostu stracił na atrakcyjności. Albo inaczej, nadal jest to fajny klasyk, nad którym można się zachwycać, ale po postawieniu obok I-serii wybierzemy auto sprzed 1973 roku. Wszystkie te zmiany pasują do W116/123, ale 114/115 to auto, które bardziej przypomina W110, będący dobrym punktem wyjścia dla następcy – modelu W123.

Deska rozdzielcza w tym modelu ma zupełnie inne podejście niż w modelu np. 123. Dużo drewna, mniej plastiku, a do tego wklęsła w środku – wygląda cudownie, podobnie jak zegary.

Białe 114 to prawdziwy szok. Uważam, że trzeba zobaczyć to auto na własne oczy. Żadne zdjęcia nie oddadzą ogromu prac i wysiłku, jaki włożono w jego renowację. W tym aucie nie ma żadnej starej części, która pozostała po remoncie. Wszystko, dosłownie wszystko, jest NOWE. Ten samochód wyjechał w takim stanie z fabryki w roku 1971. Nie! Źle napisałem, wyjechał w gorszym stanie. Satysfakcja z wykonanych prac przy zakończeniu tak poważnego projektu musi być ogromna. Ale teraz pojawia się pytanie: Czy tym autem powinno się jeździć? Czy ten samochód powinien pokonywać więcej niż np. 100 kilometrów po takiej renowacji? Ja osobiście zawsze uważałem, że wszystko powinno jeździć, i każde auto, a nawet prototyp, powinno się poruszać od czasu do czasu. Ale myślę, że ten punkt widzenia mógłby się zmienić w momencie, kiedy taki wóz należałby do mnie. 0 kilometrów na liczniku, 45-letnie, sławne W114. Przyjemność z jazdy byłaby ogromna. Z drugiej strony, jeździłbym nim chyba tylko w nocy. Jedziecie tym autem do wielkiego supermarketu i musicie go zostawić wśród szarych plastikowych podróbek, które są prowadzone przez nierozgarnięte osoby.

Dzięki uprzejmości Pana Marcina, poniżej znajduje się spora dawka zdjęć z renowacji:

Artykuły

0 0 votes
Article Rating
1
0
Would love your thoughts, please comment.x