a

Ford Granada

klasykami.pl

31 października, 2015

Dzisiaj poruszymy temat Forda Granady, albo jak kto woli – Consula. Prawie jak granat, choć za swoich świetności nie był niczym wybuchowym. Za wieczorne wpisy wrzucane w sobotę nie biorę odpowiedzialności.

Rozpocznijmy od pewnej mądrości – ludzie lubią szufladkować samochody. Dziękuję, do widzenia… No, tak właśnie jest z większością rzeczy, ale ja skupię się tutaj na klasykach. Widząc dany samochód, nawet nie wiedząc, automatycznie przypisujemy go do konkretnego typu kierowcy – nastolatek, emeryt, gangster, ksiądz, miliarder, czy biedak, i tak dalej. Przykładowo, jedną z marek, która wywołuje pewne skojarzenia, jest BMW. Osobiście bardzo lubię stare BMW i nie chcę nikogo obrazić, ale często spotyka się stereotypy związane z tą marką – często błędne, ale trudne do wykorzenienia. Ale cóż, z tym trudno polemizować.

Do czego zmierzam? Istnieją pewne samochody, które trudno mi przyporządkować do konkretnego typu kierowcy. W takich autach dobrze wygląda zarówno budowlaniec wsiadający po całym dniu pracy bez zmiany ubrania, jak i młody rekin biznesu z wielkiego miasta. Serio! Takie auta istnieją – przynajmniej w mojej głowie. Do tej elitarnej grupy należy Ford Granada, zwana również Consulem. Trochę zamieszali z tymi nazwami, albo ja czegoś nie zrozumiałem. Pomyślcie sami! Czy Jaguarem XJ byście przewozili cement czy gips? NIE! Ale Granadą mógłbym równie dobrze wrzucać konary w lesie na dach, jak i wieczorem wybrać się na kolację i do kina. Tak to widzę.

Wiecie co jeszcze jest fajne w tych autach? Ogólnie w starych Fordach z lat 70. Są one rzadkie, nawet bardzo, a do tego stosunkowo tanie. Właściwie, nie tylko stosunkowo – to chyba jedne z najtańszych klasyków, na które można natknąć się na ulicy. Granada nigdy jakoś nie cieszyła się ogromną popularnością, nawet gdy była 10-letnim pojazdem codziennego użytku na rynku wtórnym. Kolejną przyczyną rzadkiego występowania w przyrodzie jest trudna dostępność części. Nie w każdym przypadku, ale czasami może być naprawdę ciężko.

Pierwsza Granada została wprowadzona do produkcji w 1972 roku. Ten model miał zastąpić dwa wcześniejsze auta. Pierwszym z nich był Ford Zephyr, który wyglądał jak mały amerykański samochód z lat 50. Ostatnia generacja Zephyra była już nieco kanciasta, a jej wygląd, zwłaszcza z przodu, pozostawiał wiele do życzenia. Patrząc na jego przód, trudno było mi wyrobić sobie zdanie, jedynie przychodziły mi na myśl psychodeliczne wizje, o których raczej nie będę pisał. Zephyr był uważany za Forda „brytyjskiego”, podobnie jak Zodiac, który był po prostu Zephyrem… Ford czasami wykazywał się poczuciem humoru, jeśli chodzi o nazwy swoich modeli.

Drugim autem, które miało zostać zastąpione przez Granadę, był Ford Taunus produkowany przed 1972 rokiem. Głównym celem mądrych ludzi z Forda było ujednolicenie oferty marki w Europie. Jednakże sposób, w jaki to zrobili, był dość karkołomny – samochód był produkowany w dwóch fabrykach: w Anglii oraz na zachodzie Niemiec, w Kolonii. W 1977 roku produkcję w angielskiej fabryce zakończono, a samochód był wytwarzany jedynie w Niemczech.

A co z tą zmianą nazw? Consul był tańszą wersją modelu Granada. W 1975 roku nazwa Consul zniknęła bez żadnych udziwnień, a od tego momentu samochód nosił nazwę Granada.

Auto ze zdjęć pochodzi z 1976 roku, a Mariusz, jego właściciel, posiada je od około 10 lat. Wyposażone jest w silnik V4 o pojemności 1,7 litra. Może to nie brzmi tak imponująco jak V8, ale również nie jest to słaby silnik, który ledwo przyspiesza spod świateł. Warto dodać, że wersja V4 była dostępna w dwóch pojemnościach: 1,7 litra oraz 2 litry. Oprócz tego, do wyboru były również silniki V6 o pojemnościach 2,3, 2,5 oraz 3 litrów, z czego ten ostatni otrzymał miano GT. Alternatywą była także czterocylindrowa jednostka rzędowa o pojemności 2 litrów.

Czy chciałbym mieć taki samochód? Myślę, że tak. Jak już wspomniałem na początku, byłby to pojazd, którym mógłbym podróżować wszędzie bez względu na okoliczności. Wspaniały klasyk na co dzień i od święta.

Granada to naprawdę fascynujący klasyk, którego dziś rzadko spotyka się nawet na zlotach aut zabytkowych. Wśród wszechobecnych Mercedesów czy BMW, stary Ford może stanowić ciekawą odskocznię od tych znanych i popularnych klasyków. Na pewno jego zaletą jest fakt, że cenowo nie będzie obciążeniem dla waszego portfela, a jednocześnie na ulicy będzie przyciągał uwagę, jak mało który klasyk w tej cenie.

Tagi:

Dołącz do dyskusji

Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ernest
Ernest
6 lat temu

Świetny artykuł!

Ernest
Ernest
4 lat temu

Po chuj ja sam sobie samochód komentuje

Artykuły

Zlot Mercedes-Benz w Toruniu: Fotogaleria od Klasykami.pl

Zlot Mercedes-Benz w Toruniu: Fotogaleria od Klasykami.pl

klasykami.plSłoneczny dzień. Tak naprawdę pierwsze w pełni słoneczne i wiosenne dni. Czas start na zloty! Złot Mercedesów w Toruniu dla mnie jest pozycją obowiązkową. Canon naładowany, uśmiech na twarzy, W124 odaplone aby dowieźć na miejsce. To był udany dzień. Zlot...

5 1 vote
Article Rating